top of page

Przyjąć Jego podejście #ubogaconaniedziela

Zdjęcie autora: uBOGAcONAuBOGAcONA

Każdy upadek, każda słabość, której doświadczyłam, może pozostawić po sobie ślad w moim sercu i pamięci. Czasem trudno uwierzyć i przyjąć do serca, że Bóg rzeczywiście przebaczył mi grzechy. Kiedy trudno samej sobie wybaczyć, ta pretensja, powątpiewanie w siebie samą, które mam, projektuję na Boga, myśląc, że On też we mnie wątpi. Przyjęcie prawdy o odpuszczeniu grzechów w sakramencie pokuty i pojednania w praktyce bywa trudne.



Dzisiejsze czytanie pokazuje bardzo mocny gest ze strony Boga - udowadniający oczyszczenie. Izajasz staje w Jego obecności. Ich bliskość jest niewyobrażalna. I... przerywa ją skupienie na słabości... Wtedy Bóg nakazuje aniołowi położyć rozgrzane węgle na ustach Izajasza. Czy Bogu było to potrzebne? A może Izajaszowi..? Może on potrzebował poczuć się oczyszczony? Jak ja, kiedy myję zęby inną pastą, która nie jest miętowa i nie szczypie, więc... nie jestem do końca pewna, czy zęby są czyste. Znasz to?


Zastanawiam się dziś, co mnie wiąże, jakie przekonania o sobie nie pozwalają mi powiedzieć: „Panie! Jestem, idźmy!”?

W konfesjonale słyszę: „W imieniu Kościoła ja odpuszczam tobie grzechy.” Na każdej Eucharystii słyszę: „To jest Krew Nowego i Wiecznego Przymierza, która za was będzie wylana na odpuszczenie grzechów”. I... czy mi to wystarcza?


Czasem wydaje mi się... że taki rozżarzony węgiel rzeczywiście pomógłby mi poczuć się oczyszczoną! Ja sama wybrałabym jako środek oczyszczenia dość twardą szczotkę - a Bóg - wybrał słowo.


On pragnie spotkania ze mną i wspólnego działania. Chce mnie posłać! A ja wciąż migam się, zasłaniając się słabością, byciem nie dość dobrą. Niezasługiwaniem. On, wobec tych wykrętów - pozostaje bezsilny.


Dziś chcę otworzyć się na Jego przebaczenie. Przyjąć je, choćby aktem woli. I pozwolić sobie odczuć tą niesamowitą lekkość, wolność, prostotę, którą On mnie już dawno obdarował i chce, bym ją przyjęła. I zajęła się Nim i Jego sprawami, zamiast wciąż grzebać w tym, co On już wyrzucił.


Bóg nie patrzy na mnie tak, jak ja na siebie. Nie wątpi, czy sobie poradzę. Jeśli ja też przestanę, będę mogła z lekkością powiedzieć „Oto ja! Poślij mnie!”.



A do dzisiejszej kawy ze świętymi - myśl św. Matki Teresy z Kalkuty, która pokazuje bardzo ważny aspekt przyjęcia oczyszczenia i posłania.

Ja nie robię nic. To On wszystko robi. Jestem tylko narzędziem w Jego ręku. Tego jestem bardziej pewna niż własnego życia.


Dziwić może to „nic” każdego, kto choć trochę zna życie św. Matki Teresy z Kalkuty. Przecież nie siedziała całe życie na kanapie! Ale właśnie w tym tkwi tajemnica jarzma Jezusa. Decyduję się iść z Nim, ale czuję wyraźnie, że to On ciągnie wszystko.


Siadając więc na chwilę dziś z Matką Teresą, możesz zadać sobie pytanie:

Czy ja jestem Bożym narzędziem? Czy pozawalam Mu działać przeze mnie? Czy nie migam się tym, że jestem za słaba, zbyt niegodna? Czy z wiarą w Niego umiem powiedzieć „Poślij mnie!” szczególnie w tych najbardziej prozaicznych, codziennych sprawach? A w sytuacjach trudnych, w konfliktach? Czy potrafię powiedzieć: Boże, oto ja, Twoje narzędzie, działajmy.



A już na zakończenie... Czy wiesz, że program ja w Jego oczach ma nową odsłonę? Choć mając już prawie rok, może już nie jest taka nowa! Ale jeśli jeszcze nie miałaś okazji pracować z tym programem - zapraszamy! To przestrzeń uważności, w której otwieramy się na to, że Jezus... patrzy inaczej niż my. I odkrywamy siebie - w Jego oczach!


Inspirację i refleksję przygotowała:

Monika

Comments


  • Instagram
  • Facebook
  • Youtube

© 2025 Fundacja uBOGAcONA

bottom of page