top of page

O Marcie, Marii i uważności - świadectwo Joanny | uBOGAcONA uBOGAca

Czy czujesz się czasem przytłoczona obowiązkami, troskami i natłokiem informacji? Gdzie w tym wszystkim znaleźć czas na prawdziwą relację z Bogiem i bliskimi? Przeczytaj świadectwo Joanny, która dzieli się swoją osobistą historią odkrywania uważności, słuchania i budowania głębszych relacji.


O mojej drodze ku uważności, słuchaniu i budowaniu relacji


Pragnę podzielić się z Wami tym, czego doświadczam od jakiegoś czasu w swoim życiu, jeśli chodzi o budowanie relacji z Bogiem. Odniosę się do dwóch postaci z Ewangelii św. Łukasza - sióstr Marty i Marii z Betanii. Jak czytamy, Marta przyjęła do swojego domu Jezusa i skupiła swoją uwagę na jak najlepszym usługiwaniu. Z kolei Maria usiadła u stóp Pana i słuchała Jego słowa. Marta była tak pochłonięta usługiwaniem Mu, że aż zapytała Go, czy jest Mu obojętne, że siostra Maria jej w tym nie pomaga. Pan jej odpowiedział „Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.


Przez wiele lat moja codzienna postawa była podobna do tej, którą reprezentowała Marta - dbałość o każdy, drobny szczegół, o każdą otaczającą mnie przestrzeń, o otoczenie w sensie fizycznym: żeby zawsze było czysto wokół mnie, panował porządek, a kiedy przyjmowałam gości w swoim domu - dbanie, aby niczego im nie zabrakło, żeby podać jedzenie w ładnej zastawie, żeby stół pięknie wyglądał… Te rzeczy - to, co nas otacza - są ważne i nie chodzi o to, aby o nie w ogóle nie dbać.


Kiedy jakiś czas temu przeczytałam ten fragment Ewangelii, najbardziej poruszyły mnie słowa Pana Jezusa „martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego”... No właśnie! Potrzeba mało, niewiele! Zadałam sobie kilka ważnych pytań: czy wszystko muszę robić na 100%? Czy moje zatroskanie nie zabiera mi uważności na Niego oraz moich bliskich? Czy nadal robiąc kilka rzeczy naraz, będę w stanie wsłuchać się w słowa i potrzeby drugiej osoby? Zdałam sobie sprawę, że biorę na siebie zbyt wiele nie tylko w kwestii codziennego życia, ale również w kwestii budowania relacji z Nim. Mamy dziś tak wiele propozycji - ciekawe kanały społecznościowe o tematyce wiary, rekolekcje, kazania, 100 sposobów na pogłębianie relacji z Bogiem, komentarze do codziennej Ewangelii, spotkania on-line, spotkania na żywo… To wszystko jest dla mnie darem pod warunkiem, że potrafię z tego umiejętnie korzystać i traktuję to jako narzędzie, które ma mi pomóc wejść w głęboką relację z Jezusem.


Małe kroki ku większemu pokojowi


I tu właśnie postać Marii przypomniała mi o tym, jak kluczowa jest uważność i troska przede wszystkim o obecność w Nim i modlitwę. Te dwa obszary można ze sobą pogodzić, o ile na pierwszym miejscu stawiam modlitwę. A żeby się modlić, potrzebuję uważności i przestrzeni na nią. Żeby być uważną na bliskich, potrzebuję usiąść przy nich i wsłuchać się oraz wejść w dialog. Potrzebuję wybrać tylko dwie, a może jedną rzecz, która pomoże mi Go poznawać. Potrzebuję ciszy i prawdziwie być na modlitwie.


Kiedy zaczęłam przywiązywać większą wagę do uważności, słuchania, ciszy i rezygnacji z myślenia, że muszę dbać o wiele spraw, zrobiłam Mu miejsce, aby mógł działać w moim życiu. W tym wszystkim pojawił się jeszcze jeden wymiar - rozwoju zawodowego. Jakiś czas temu zmieniłam pracę i weszłam do bardzo wymagającej branży, w której panuje narracja, że należy się nieustannie i intensywnie rozwijać oraz być na bieżąco ze wszystkimi nowinkami technologicznymi. Na pewno ten rozwój jest ważny i warto w pracy postarać się o to, aby rozwijać się - np. działając razem w zespole z bardziej doświadczonymi kolegami czy koleżankami, może wyjść z jakąś inicjatywą, dzięki której zgłębię wiedzę z danego tematu. Możliwości jest wiele, ale bardzo łatwo popaść w pułapkę rozwoju ponad swoje siły, swój czas wolny po pracy, czas, który powinniśmy poświęcić Panu Bogu i bliskim. Sama próbowałam w ten sposób rozwijać się, myśląc, że muszę tak szybko i prężnie podążać za wszystkim jak inni. Pan Bóg pokazał mi jednak, że mój nadmierny aktywizm i w tym obszarze może zagłuszyć moją przestrzeń na zasłuchanie się i odpoczywanie dzięki przebywaniu z Jezusem.


Czy rozwój równa się pęd? Wierzę, że On chce, abyśmy się rozwijały, jednocześnie pokazując nam, że właściwie niewiele potrzeba i droga małych, stopniowych kroków pomoże nam w tym, aby nie wymagać od siebie nic ponad swoje siły. Taka zmiana myślenia i działania wprowadziła do mojego serca pokój, o wiele mniejsze zatroskanie w codziennym życiu oraz poczucie, że jestem wypoczęta i mam siły na działanie w tym, do czego zaprasza mnie Pan. Chwała Mu!


Joanna 


Uważność, gotowość, otwartość - bardzo ważne jest, byśmy dbały o taką postawę serca. Cisza to nie pustka. To przestrzeń wypełniona Bogiem, który pragnie z nami rozmawiać. Otwórz swoje serce na Jego głos i pozwól Mu prowadzić Cię na drodze życia. Masz pomysł, jakie kroki możesz podjąć, aby wprowadzić więcej ciszy do swojego życia i pogłębić relację z Bogiem?


Może dobrą okazją do tego będzie weekendowy program „Ja w Jego oczach”. Zapraszamy Cię na weekend 20-21.04 do Szymanowa, gdzie będziemy uczyć się patrzeć na siebie wzrokiem Boga i damy mu naprawdę czas, by w nas działał. Dołączysz?



122 wyświetlenia0 komentarzy
bottom of page